Październik nie okazał się dobry dla krajowych aktywów - spadki odnotowała warszawska giełda (indeks WIG20 wrócił w okolice dołków odnotowanych podczas sierpniowej wyprzedaży), ale większe zmiany odnotował złoty. Para USDPLN powróciła ponad poziom 4,00, który ostatnio widzieliśmy na początku lipca, a tylko w samym październiku skala ruchu wyniosła 20 groszy. O blisko 10 groszy do poziomu 4,35 poszybował EURPLN. Co się stało?
Teoretycznie narracja związana z działaniami Rady Polityki Pieniężnej wciąż pozostaje taka sama – decydenci komunikują, że dyskusja nad ewentualnym cięciem stóp procentowych nie pojawi się wcześniej, niż w marcu, kiedy to zwyczajowo będzie opublikowana nowa projekcja inflacyjna. Do tej pory brak działań RPP na stopach przy ich jednoczesnych obniżkach przez inne banki centralne (dużych graczy, jak FED, czy ECB, ale i mniejszych w naszym regionie, jak Bank Węgier, czy Bank Czech) był argumentem za tym, aby złoty był silny. Ale to już przestaje być aktualne. Ostatnie dane GUS dotyczące wrześniowej sprzedaży detalicznej wypadły fatalnie i nie można ich tłumaczyć tylko powodzią w południowo-zachodniej Polsce. To sygnał, że jeden z filarów PKB jakim jest konsumpcja zaczyna hamować. Jednocześnie jest to jeden z głównych czynników wpływających na inflację. To wszystko ma też miejsce w sytuacji, kiedy decydenci w strefie euro (przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego) zaczynają coraz bardziej obawiać się poważniejszego spowolnienia w gospodarce – co ciekawe, takie głosy padają w momencie, kiedy w ostatnich tygodniach byliśmy bombardowani bardzo dobrymi informacjami z Chin (pakiet stymulacyjny), a dane makroekonomiczne z USA wciąż wskazują na duże szanse realizacji scenariusza miękkiego lądowania gospodarki. Co to wszystko oznacza? Strefa euro znów zaczyna być słabym ogniwem w globalnej gospodarce i to może być niekorzystne także dla Polski.
Już 5 listopada Amerykanie wybiorą prezydenta, oraz nowy Kongres. Ostatnie tygodnie przyniosły wyraźny wzrost poparcia w sondażach dla Donalda Trumpa. Na jego wygraną w starciu z Kamalą Harris wskazują też bukmacherzy. Ale starcie prezydenckie należy rozpatrywać wspólnie z wynikami do Kongresu. Tylko tzw. sweep, czyli dominacja jednej opcji politycznej w obu izbach może pozwolić na realizację programu wyborczego i przełożyć się na dużą zmienność na rynkach. Bazując na sondażach tzw. red-sweep nie jest do końca wykluczony. A w sytuacji, gdyby Donald Trump miał wsparcie Kongresu, to szanse na realizację propozycji z programu M.A.G.A. (Make America Great Again) byłyby duże. Tymczasem cięcia w podatkach, mocne podwyżki ceł, wyraźne zaostrzenie polityki antyimigracyjnej, czy też działania przyspieszające proces deglobalizacji – to zdaniem ekonomistów i inwestorów, przepis na podbicie inflacji. W takiej sytuacji FED może mieć mocno ograniczoną przestrzeń do cięć stóp procentowych. Rynek mocno zredukował oczekiwania w ostatnich tygodniach, na co wpływ miały wspomniane lepsze sondaże dla Trumpa, ale i też zaskakujące dane dotyczące wrześniowej inflacji, które wskazały na jej podbicie. Dolar wyraźnie zyskał w relacji do pozostałych walut, co przełożyło się na osłabienie pozycji rynków wschodzących. Na sentyment wpływ miały też spekulacje dotyczące geopolityki (stosunek Trumpa do NATO), czy też wojny celnej (osłabienie się meksykańskiego peso). Warto tu wspomnieć, że w czerwcu właśnie zamieszanie polityczne w Meksyku doprowadziło do osłabienia się naszego złotego.
Czy polska waluta może się jeszcze bardziej osłabić? Znikają jego „tarcze osłonowe”, gdyż środowisko makro (gospodarcze i polityczne) zaczyna robić się niekorzystne. Rok 2025 będzie gorszy dla polskiej gospodarki, dodatkowo mamy rekordowy dług i wciąż wysokie stopy procentowe. To będzie podbijać spekulacje, co do faktycznej skali cięć stóp procentowych. Tymczasem powrót Donalda Trumpa może wiązać się z podbiciem niepewności dla naszego regionu. Niewykluczone, że to, co wydarzyło się na złotym w październiku, jest dopiero początkiem większego ruchu. Teoretycznie zyskają na tym eksporterzy, a importerzy powinni rozważyć zabezpieczenie planowych płatności na dłuższy okres.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.
Teoretycznie narracja związana z działaniami Rady Polityki Pieniężnej wciąż pozostaje taka sama – decydenci komunikują, że dyskusja nad ewentualnym cięciem stóp procentowych nie pojawi się wcześniej, niż w marcu, kiedy to zwyczajowo będzie opublikowana nowa projekcja inflacyjna. Do tej pory brak działań RPP na stopach przy ich jednoczesnych obniżkach przez inne banki centralne (dużych graczy, jak FED, czy ECB, ale i mniejszych w naszym regionie, jak Bank Węgier, czy Bank Czech) był argumentem za tym, aby złoty był silny. Ale to już przestaje być aktualne. Ostatnie dane GUS dotyczące wrześniowej sprzedaży detalicznej wypadły fatalnie i nie można ich tłumaczyć tylko powodzią w południowo-zachodniej Polsce. To sygnał, że jeden z filarów PKB jakim jest konsumpcja zaczyna hamować. Jednocześnie jest to jeden z głównych czynników wpływających na inflację. To wszystko ma też miejsce w sytuacji, kiedy decydenci w strefie euro (przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego) zaczynają coraz bardziej obawiać się poważniejszego spowolnienia w gospodarce – co ciekawe, takie głosy padają w momencie, kiedy w ostatnich tygodniach byliśmy bombardowani bardzo dobrymi informacjami z Chin (pakiet stymulacyjny), a dane makroekonomiczne z USA wciąż wskazują na duże szanse realizacji scenariusza miękkiego lądowania gospodarki. Co to wszystko oznacza? Strefa euro znów zaczyna być słabym ogniwem w globalnej gospodarce i to może być niekorzystne także dla Polski.
Już 5 listopada Amerykanie wybiorą prezydenta, oraz nowy Kongres. Ostatnie tygodnie przyniosły wyraźny wzrost poparcia w sondażach dla Donalda Trumpa. Na jego wygraną w starciu z Kamalą Harris wskazują też bukmacherzy. Ale starcie prezydenckie należy rozpatrywać wspólnie z wynikami do Kongresu. Tylko tzw. sweep, czyli dominacja jednej opcji politycznej w obu izbach może pozwolić na realizację programu wyborczego i przełożyć się na dużą zmienność na rynkach. Bazując na sondażach tzw. red-sweep nie jest do końca wykluczony. A w sytuacji, gdyby Donald Trump miał wsparcie Kongresu, to szanse na realizację propozycji z programu M.A.G.A. (Make America Great Again) byłyby duże. Tymczasem cięcia w podatkach, mocne podwyżki ceł, wyraźne zaostrzenie polityki antyimigracyjnej, czy też działania przyspieszające proces deglobalizacji – to zdaniem ekonomistów i inwestorów, przepis na podbicie inflacji. W takiej sytuacji FED może mieć mocno ograniczoną przestrzeń do cięć stóp procentowych. Rynek mocno zredukował oczekiwania w ostatnich tygodniach, na co wpływ miały wspomniane lepsze sondaże dla Trumpa, ale i też zaskakujące dane dotyczące wrześniowej inflacji, które wskazały na jej podbicie. Dolar wyraźnie zyskał w relacji do pozostałych walut, co przełożyło się na osłabienie pozycji rynków wschodzących. Na sentyment wpływ miały też spekulacje dotyczące geopolityki (stosunek Trumpa do NATO), czy też wojny celnej (osłabienie się meksykańskiego peso). Warto tu wspomnieć, że w czerwcu właśnie zamieszanie polityczne w Meksyku doprowadziło do osłabienia się naszego złotego.
Czy polska waluta może się jeszcze bardziej osłabić? Znikają jego „tarcze osłonowe”, gdyż środowisko makro (gospodarcze i polityczne) zaczyna robić się niekorzystne. Rok 2025 będzie gorszy dla polskiej gospodarki, dodatkowo mamy rekordowy dług i wciąż wysokie stopy procentowe. To będzie podbijać spekulacje, co do faktycznej skali cięć stóp procentowych. Tymczasem powrót Donalda Trumpa może wiązać się z podbiciem niepewności dla naszego regionu. Niewykluczone, że to, co wydarzyło się na złotym w październiku, jest dopiero początkiem większego ruchu. Teoretycznie zyskają na tym eksporterzy, a importerzy powinni rozważyć zabezpieczenie planowych płatności na dłuższy okres.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.