KOMENTARZ MIESIĄCA We wrześniu notowania pary EURPLN w zasadzie się nie zmieniły – średnia z wahań to okolice 4,2750.
Tym samym potwierdzone zostało znaczenie kluczowego wsparcia przy 4,25. Zaskakująca, bo aż 50 punktowa obniżka stóp przez FED zaznaczyła się natomiast w notowaniach USDPLN, chociaż nie zdołał on znacząco naruszyć okolic 3,80. Złotego wyraźnie nie wsparły także doniesienia z Chin. W końcu września tamtejsze władze przedstawiły założenia „atomowego stimulusa”, który ma szeroko wesprzeć tamtejszą gospodarkę, wpadającą już w niebezpieczny marazm. Skala proponowanych działań jest porównywalna z tą, jaka miała miejsce na początku pandemii. Chiński bank centralny obniżył stopy procentowe, ściął stopę rezerw obowiązkowych dla banków, poluzował szereg kryteriów branych przy udzielaniu pożyczek, zapowiedział dokapitalizowanie głównych banków kwotą aż 1 biliona juanów i wreszcie dołożył do tego wszystkiego planowaną emisję obligacji na kwotę o równowartości 284 mld USD. Chińskie akcje, nieco zapomniane w ostatnich miesiącach, mocno wystrzeliły w górę. Wyraźnie zyskał też chiński juan. To poprawiło narrację wokół rynków wschodzących, choć można odnieść wrażenie, że część inwestorów zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy w ostatniej fazie globalnej hossy.
We wrześniu amerykański FED zaskoczył rynki tnąc stopy o 50 punktów baz. Bo taka skala ruchu była do tej pory „zarezerwowana” na tzw. awaryjne sytuacje. Tymczasem w uzasadnieniu podano, że jest to wyraz rosnącego zaufania decydentów, co do trendu spadku inflacji. Ale - i to może być kluczowe – pojawił się też zwrot sugerujący, że FED musi dbać o to, aby sytuacja na rynku pracy znacząco się nie pogorszyła. Co jednak ciekawe w oficjalnych prognozach makro utrzymany został względny optymizm, co do stopy bezrobocia, która w tym i przyszłym roku ma kształtować się na poziomie 4,4 proc. Czy, zatem decydenci w FED czegoś nam nie dopowiedzieli? Jeżeli FED tnie stopy o 50 punktów baz., bo może sobie na to pozwolić dzięki inflacji, to czy kolejne ruchy nie będą podobne? Rynki już dają ponad 50 proc. szans, że w listopadzie FED zdecyduje się na powtórkę z września. Tak szybkie cięcia stóp (również te oczekiwane przez rynki) mogą być motorem do rozkręcenia fali gigantycznej spekulacji – pod warunkiem, że rynki nie zaczną obawiać się scenariusza recesji. To wszystko stwarza jednak pole do pojawienia się gigantycznej zmienności, która nie zawsze jest dobra.
We wrześniu poznaliśmy szereg słabych danych ze strefy euro. Mimo tego decydenci w Europejskim Banku Centralnym zdawali się trzymać przekazu o stopniowych obniżkach stóp. Ruch o 25 punktów baz. miał miejsce w pierwszej połowie września i towarzyszyła mu narracja, że kolejne cięcie nastąpi dopiero w grudniu. Innymi słowy ECB miałby ciąć stopy o ćwierć punktu procentowego, ale co drugie posiedzenie. Rynki jednak niespecjalnie w to uwierzyły i słusznie. Szacunkowe dane PMI dla przemysłu, oraz niższa wstępna inflacja za wrzesień dają pole do takiej obniżki już 17 października. Ba, decydenci w ECB nie powinni się ociągać i przeprowadzić poważną dyskusję o 50 punktowej obniżce stóp, zanim nie będzie za późno. Bo europejska gospodarka ma coraz większe problemy.
Teoretycznie sytuacja w której mamy stimulus w Chinach, a główni gracze, czyli FED i EBC, mogą szybko ciąć stopy procentowe, powinna być bardzo dobra dla złotego. Bo przecież nasza RPP niezmiennie tkwi w przeświadczeniu, że skoro inflacja pozostaje podwyższona, to należy utrzymywać restrykcyjną politykę monetarną. Oczekiwania zakładają, że stopy w Polsce nie zostaną obniżone wcześniej, niż w marcu 2025 r. Czy jednak nie ma możliwości żadnych zaskoczeń? Rok temu RPP pokazała, że tak nie jest i zaskoczyła mocnym luzowaniem. Wiele może, zatem zależeć od tego, jak będą wyglądać perspektywy dla globalnej gospodarki i czy decydenci nie uznają, że złoty nie powinien być przedmiotem nadmiernych spekulacji, których podłożem jest właśnie polityka banku centralnego.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.
Tym samym potwierdzone zostało znaczenie kluczowego wsparcia przy 4,25. Zaskakująca, bo aż 50 punktowa obniżka stóp przez FED zaznaczyła się natomiast w notowaniach USDPLN, chociaż nie zdołał on znacząco naruszyć okolic 3,80. Złotego wyraźnie nie wsparły także doniesienia z Chin. W końcu września tamtejsze władze przedstawiły założenia „atomowego stimulusa”, który ma szeroko wesprzeć tamtejszą gospodarkę, wpadającą już w niebezpieczny marazm. Skala proponowanych działań jest porównywalna z tą, jaka miała miejsce na początku pandemii. Chiński bank centralny obniżył stopy procentowe, ściął stopę rezerw obowiązkowych dla banków, poluzował szereg kryteriów branych przy udzielaniu pożyczek, zapowiedział dokapitalizowanie głównych banków kwotą aż 1 biliona juanów i wreszcie dołożył do tego wszystkiego planowaną emisję obligacji na kwotę o równowartości 284 mld USD. Chińskie akcje, nieco zapomniane w ostatnich miesiącach, mocno wystrzeliły w górę. Wyraźnie zyskał też chiński juan. To poprawiło narrację wokół rynków wschodzących, choć można odnieść wrażenie, że część inwestorów zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy w ostatniej fazie globalnej hossy.
We wrześniu amerykański FED zaskoczył rynki tnąc stopy o 50 punktów baz. Bo taka skala ruchu była do tej pory „zarezerwowana” na tzw. awaryjne sytuacje. Tymczasem w uzasadnieniu podano, że jest to wyraz rosnącego zaufania decydentów, co do trendu spadku inflacji. Ale - i to może być kluczowe – pojawił się też zwrot sugerujący, że FED musi dbać o to, aby sytuacja na rynku pracy znacząco się nie pogorszyła. Co jednak ciekawe w oficjalnych prognozach makro utrzymany został względny optymizm, co do stopy bezrobocia, która w tym i przyszłym roku ma kształtować się na poziomie 4,4 proc. Czy, zatem decydenci w FED czegoś nam nie dopowiedzieli? Jeżeli FED tnie stopy o 50 punktów baz., bo może sobie na to pozwolić dzięki inflacji, to czy kolejne ruchy nie będą podobne? Rynki już dają ponad 50 proc. szans, że w listopadzie FED zdecyduje się na powtórkę z września. Tak szybkie cięcia stóp (również te oczekiwane przez rynki) mogą być motorem do rozkręcenia fali gigantycznej spekulacji – pod warunkiem, że rynki nie zaczną obawiać się scenariusza recesji. To wszystko stwarza jednak pole do pojawienia się gigantycznej zmienności, która nie zawsze jest dobra.
We wrześniu poznaliśmy szereg słabych danych ze strefy euro. Mimo tego decydenci w Europejskim Banku Centralnym zdawali się trzymać przekazu o stopniowych obniżkach stóp. Ruch o 25 punktów baz. miał miejsce w pierwszej połowie września i towarzyszyła mu narracja, że kolejne cięcie nastąpi dopiero w grudniu. Innymi słowy ECB miałby ciąć stopy o ćwierć punktu procentowego, ale co drugie posiedzenie. Rynki jednak niespecjalnie w to uwierzyły i słusznie. Szacunkowe dane PMI dla przemysłu, oraz niższa wstępna inflacja za wrzesień dają pole do takiej obniżki już 17 października. Ba, decydenci w ECB nie powinni się ociągać i przeprowadzić poważną dyskusję o 50 punktowej obniżce stóp, zanim nie będzie za późno. Bo europejska gospodarka ma coraz większe problemy.
Teoretycznie sytuacja w której mamy stimulus w Chinach, a główni gracze, czyli FED i EBC, mogą szybko ciąć stopy procentowe, powinna być bardzo dobra dla złotego. Bo przecież nasza RPP niezmiennie tkwi w przeświadczeniu, że skoro inflacja pozostaje podwyższona, to należy utrzymywać restrykcyjną politykę monetarną. Oczekiwania zakładają, że stopy w Polsce nie zostaną obniżone wcześniej, niż w marcu 2025 r. Czy jednak nie ma możliwości żadnych zaskoczeń? Rok temu RPP pokazała, że tak nie jest i zaskoczyła mocnym luzowaniem. Wiele może, zatem zależeć od tego, jak będą wyglądać perspektywy dla globalnej gospodarki i czy decydenci nie uznają, że złoty nie powinien być przedmiotem nadmiernych spekulacji, których podłożem jest właśnie polityka banku centralnego.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.