KOMENTARZ MIESIĄCA Sierpień nie był dobrym okresem dla polskiej waluty. Zaszkodził mocniejszy dolar na globalnych rynkach po tym, jak rynek doszedł do wniosku, że FED może mieć jednak trochę racji w tym, że upiera się przy jesiennej podwyżce stóp procentowych.
W końcu miesiąca szanse na taki ruch podczas posiedzenia zaplanowanego na 20 września wynosiły przekraczały 20 proc., a jeżeli chodzi o 1 listopada – 50 proc. (model CME FED Watch). Publikowane dane makro pokazały, że gospodarka Stanów Zjednoczonych pozostaje silna mimo serii podwyżek stóp procentowych, co nieco kontrastowało z odczytami z innych gospodarek – chociażby europejskiej. Tu mocne rozczarowanie indeksami PMI jeszcze bardziej przybliża do postawienia mocnej tezy, że Europejski Bank Centralny zrobił już to co mógł w walce z inflacją, a dalsze podwyżki stóp procentowych mogą doprowadzić do poważnej recesji, która biorąc pod uwagę specyfikę wspólnego bloku walutowego (zróżnicowanie pomiędzy krajami) nie byłaby czymś dobrym z punktu widzenia jego długoterminowej stabilności (warto wspomnieć kryzys PIIGS sprzed ponad 10 lat). Efekt – EURUSD od swojego szczytu z 18 lipca spadł już o ponad 450 pipsów (od 1,1275). Hossa euro napędzana rywalizacją pomiędzy ECB , a FED w temacie walki z inflacją, zakończyła się po tym jak to FED zdystansował ECB. To ważna informacja dla złotego i walut naszego regionu, których zachowanie było skorelowane z zachowaniem się wspólnej waluty. Spadek EURUSD zawsze prowadził do słabości złotego.
W końcówce sierpnia odbyło się coroczne sympozjum FED w Jackson Hole. Teoretycznie ma ono bardziej charakter naukowy, ale rynki przywiązują do tego większą uwagę oczekując, że dla decydentów może być ono dobrym momentem do zasygnalizowania pewnych długoterminowych trendów. Rok temu Jerome Powell dał wyraźnie do zrozumienia, że walka z inflacją jest dopiero na półmetku, teraz oczekiwano, że wskaże on na zakończenie cyklu podwyżek stóp (zwłaszcza, że wskaźnik CPI od dobrych kilku miesięcy opada w dół). Szef FED pozostawił jednak drzwi na w pół otwarte (w temacie dalszego zacieśnienia), przyznając, że decydenci nie mają jeszcze pewności, czy walka z wysoką inflacją została zakończona – gospodarka pozostaje relatywnie silna, dynamika płac jest wysoka, a rynek pracy ma się dobrze – dodał Powell. Patrząc na perspektywy inflacji CPI rzeczywiście widać, że na jesieni jej dynamika może podbić – FED zwyczajnie nie chce w tym momencie oceniać, na ile będzie to tylko krótkoterminowy epizod. To oznacza jednak, że decydenci są świadomi tego, że ostatecznie ich działania mogą doprowadzić do tego, że polityka będzie nazbyt restrykcyjna, a gospodarka nadmiernie się schłodzi. Dlatego, co niektórzy członkowie tego gremium już zaczynają asekuracyjnie wspominać o obniżkach stóp procentowych w 2024 r., a inni dodają, że należy być dość ostrożnym w podejmowaniu decyzji w nadchodzących miesiącach.
Dla złotego nie są to jednak dobre informacje. We wrześniu Rada Polityki Pieniężnej najpewniej obniży stopy procentowe i nie wykluczy, że może być to początek całego cyklu, gdyż słabnąca gospodarka tego potrzebuje. Tyle, że to na razie kontrastuje z tym, co mówią najwięksi gracze – to zmieni się dopiero w przyszłym roku. Dodatkowo nerwowość na złotym może wprowadzać perspektywa zbliżających się wyborów parlamentarnych. Do października pozostało kilka tygodni, a sondaże pokazują, że o tym jaka będzie przyszła koalicja może zadecydować mniej, niż kilkaset tysięcy głosów.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska. Tekst wyraża jego prywatne opinie.