KOMENTARZ MIESIĄCA Kwestia postawienia zarzutów prof. Glapińskiemu i pociągnięcia go do odpowiedzialności przed Trybunał Stanu może być przedmiotem zainteresowania rynków w kwietniu. Na razie jednak sam fakt wpłynięcia takiego wniosku do Sejmu nie doprowadził do większej nerwowości wokół polskich aktywów.
Złoty pozostaje względnie stabilny i bardziej naśladuje ruchy EURUSD, a polskie obligacje cofnęły się niewiele. Nikt nie bije na alarm, chociaż teoretycznie taka procedura wobec szefa banku centralnego może rodzić u niektórych pytania związane z apolitycznością tej instytucji. Wydaje się, że wiele będzie zależeć od tego, jak długo cały ten proces potrwa, przy czym rynki finansowe będą nim zainteresowane tylko do momentu odejścia prof. Glapińskiego z funkcji szefa NBP. Czy poda się on sam do dymisji w związku z całą sprawą, czy też zostanie do tego zmuszony? Zgodnie z prawem w takiej sytuacji funkcję szefa NBP przejęłaby obecna wiceprezes NBP, ale czy do tego dojdzie? Z wypowiedzi prof. Glapińskiego nie wynika, aby planował szybko ustąpić, a to może prowadzić do uciążliwych przepychanek, które mogą negatywnie rzutować na wizerunku banku centralnego. Czy to może mieć to wpływ na prowadzoną politykę monetarną? Wprawdzie to prezes „firmuje” swoją twarzą decyzje o zmianach w polityce monetarnej, ale decyzje podejmowane są kolegialnie, czyli przez całą Radę Polityki Pieniężnej, a jej członkowie teoretycznie mogą „przegłosować” szefa, choć tak dzieje się rzadko. Jaka jest obecna sytuacja? Po cięciu stóp procentowych na jesieni ub.r., w zimę RPP zmieniła front tłumacząc to dużą niepewnością, co do osiągnięcia celu inflacyjnego w sytuacji planowanej rezygnacji z tzw. tarcz osłonowych wprowadzonych kilkanaście miesięcy temu przez rząd Mateusza Morawieckiego. Efekt jest taki, że szanse na cięcie stóp procentowych w nadchodzących miesiącach są niskie. RPP wyrasta, zatem na największego „jastrzębia” w Europie, co jest już dostrzegane przez rynek. Złoty zachowuje się znacznie lepiej, niż węgierski forint, czy też czeska korona, gdzie mamy do czynienia z szybkim luzowaniem polityki przez Bank Węgier, czy Bank Czech. Niemniej dopiero kontrast z tym, co w najbliższych miesiącach zaczną robić najwięksi gracze, może być argumentem za umocnieniem złotego. Rynki wyceniają z ponad 70 proc. prawdopodobieństwem, że w czerwcu stopy procentowe obniżą Europejski Bank Centralny, oraz amerykański FED. Niewykluczone, że dołączy do nich też Bank Anglii, a Szwajcarzy z SNB już rozpoczęli cykl obniżek nie oglądając się na innych. Paradoksalnie, zatem kolejna wojna polsko-polska, którą może stać się sprawa prezesa Glapińskiego może tylko zmylić część inwestorów, podczas kiedy spekulacyjny kapitał będzie w II kwartale rozgrywał ruch na złotym. Niewykluczone, że notowania EURPLN zejdą do 4,24, a USDPLN naruszą minima z grudnia ub.r. przy 3,88.
Kwiecień ma duże szanse być dobrym miesiącem dla globalnych rynków akcji, a najsilniejszym rynkiem na świecie nadal pozostaną Stany Zjednoczone. Niewykluczone, że taka sytuacja utrzyma się aż do czasu pierwszej obniżki stóp procentowych przez FED w czerwcu, chyba, że przeszkodzi w tym na powrót rosnąca inflacja, której odbicie Jerome Powell niedawno sklasyfikował jako „sezonowe”. Czy hossa na Wall Street pomoże naszej WGPW? Wydaje się, że w ograniczonym stopniu – na polskiej giełdzie nie ma zbytnio spółek, które mogą bezpośrednio skorzystać z hossy wokół AI.
Marek Rogalski – autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.
Złoty pozostaje względnie stabilny i bardziej naśladuje ruchy EURUSD, a polskie obligacje cofnęły się niewiele. Nikt nie bije na alarm, chociaż teoretycznie taka procedura wobec szefa banku centralnego może rodzić u niektórych pytania związane z apolitycznością tej instytucji. Wydaje się, że wiele będzie zależeć od tego, jak długo cały ten proces potrwa, przy czym rynki finansowe będą nim zainteresowane tylko do momentu odejścia prof. Glapińskiego z funkcji szefa NBP. Czy poda się on sam do dymisji w związku z całą sprawą, czy też zostanie do tego zmuszony? Zgodnie z prawem w takiej sytuacji funkcję szefa NBP przejęłaby obecna wiceprezes NBP, ale czy do tego dojdzie? Z wypowiedzi prof. Glapińskiego nie wynika, aby planował szybko ustąpić, a to może prowadzić do uciążliwych przepychanek, które mogą negatywnie rzutować na wizerunku banku centralnego. Czy to może mieć to wpływ na prowadzoną politykę monetarną? Wprawdzie to prezes „firmuje” swoją twarzą decyzje o zmianach w polityce monetarnej, ale decyzje podejmowane są kolegialnie, czyli przez całą Radę Polityki Pieniężnej, a jej członkowie teoretycznie mogą „przegłosować” szefa, choć tak dzieje się rzadko. Jaka jest obecna sytuacja? Po cięciu stóp procentowych na jesieni ub.r., w zimę RPP zmieniła front tłumacząc to dużą niepewnością, co do osiągnięcia celu inflacyjnego w sytuacji planowanej rezygnacji z tzw. tarcz osłonowych wprowadzonych kilkanaście miesięcy temu przez rząd Mateusza Morawieckiego. Efekt jest taki, że szanse na cięcie stóp procentowych w nadchodzących miesiącach są niskie. RPP wyrasta, zatem na największego „jastrzębia” w Europie, co jest już dostrzegane przez rynek. Złoty zachowuje się znacznie lepiej, niż węgierski forint, czy też czeska korona, gdzie mamy do czynienia z szybkim luzowaniem polityki przez Bank Węgier, czy Bank Czech. Niemniej dopiero kontrast z tym, co w najbliższych miesiącach zaczną robić najwięksi gracze, może być argumentem za umocnieniem złotego. Rynki wyceniają z ponad 70 proc. prawdopodobieństwem, że w czerwcu stopy procentowe obniżą Europejski Bank Centralny, oraz amerykański FED. Niewykluczone, że dołączy do nich też Bank Anglii, a Szwajcarzy z SNB już rozpoczęli cykl obniżek nie oglądając się na innych. Paradoksalnie, zatem kolejna wojna polsko-polska, którą może stać się sprawa prezesa Glapińskiego może tylko zmylić część inwestorów, podczas kiedy spekulacyjny kapitał będzie w II kwartale rozgrywał ruch na złotym. Niewykluczone, że notowania EURPLN zejdą do 4,24, a USDPLN naruszą minima z grudnia ub.r. przy 3,88.
Kwiecień ma duże szanse być dobrym miesiącem dla globalnych rynków akcji, a najsilniejszym rynkiem na świecie nadal pozostaną Stany Zjednoczone. Niewykluczone, że taka sytuacja utrzyma się aż do czasu pierwszej obniżki stóp procentowych przez FED w czerwcu, chyba, że przeszkodzi w tym na powrót rosnąca inflacja, której odbicie Jerome Powell niedawno sklasyfikował jako „sezonowe”. Czy hossa na Wall Street pomoże naszej WGPW? Wydaje się, że w ograniczonym stopniu – na polskiej giełdzie nie ma zbytnio spółek, które mogą bezpośrednio skorzystać z hossy wokół AI.
Marek Rogalski – autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A.