Pojawia się szansa dla złotego?
Pojawia się szansa dla złotego?
KOMENTARZ MIESIĄCA To co stało się w marcu może zwiastować przełom w postrzeganiu polskiej waluty w kolejnych tygodniach. Gdyby taka sytuacja miała miejsce kilka lat temu, to złoty zaliczyłby wyraźne osłabienie.
Teraz poważne zawirowania w sektorze bankowym w USA, a także w Szwajcarii (oraz otwarte spekulacje dotyczące kondycji europejskich banków) w zasadzie nie ruszyły nadmiernie złotym. Dlaczego? Decydenci w FED, oraz SNB zadziałali dość szybko – nauczeni doświadczeniem z 2008 r. przyjęli sprawdzone rozwiązania – w efekcie nie doszło do sytuacji w której mógłby pojawić się problem z płynnością w dolarze. Amerykańskiej waluty jest na rynku dużo, co jest jednym z koronnych argumentów dla których dolar nie zareagował na bankowe zamieszanie odbiciem, tylko dalej spadał. Waluta pozostanie słaba, bo FED kończy cykl podwyżek stóp procentowych – rynek dostał to, na co liczył od jesieni ubiegłego roku, kiedy zaczęły rosnąć oczekiwania w temacie pivotu. Komunikat po posiedzeniu 22 marca stawia sprawę jasno – FED rezygnuje z podwyżek stóp z posiedzenia na posiedzenie, ale pozostawia sobie furtkę do doraźnego dostosowania w razie potrzeby wynikającej z danej sytuacji. Tymczasem zdaniem Jerome Powella kryzys bankowy, który jak dodał został sprawnie wygaszony, już doprowadził do zaostrzenia warunków kredytowania przez banki. To oznacza, że dalsze podwyżki stóp mogą nie być już konieczne, zwłaszcza kiedy kolejne dane makroekonomiczne mogą wskazywać na postępujący proces dezinflacji. Jednocześnie rynki w nadchodzących tygodniach zaczną wywierać coraz większą presję na FED w temacie obniżek stóp procentowych. Według modelu CME FED Watch, który bazuje na kontraktach terminowych, inwestorzy zakładają, że cykl obniżek stóp procentowych rozpocznie się już w lipcu. To może otworzyć drogę do większej fali osłabienia dolara i zarazem dać pretekst do umocnienia złotego. Nie brak też opinii, że polska waluta dyskontuje już pozytywny scenariusz dla Ukrainy – po zakończeniu konfliktu z Rosją, Polska mogłaby stać się głównym hubem inwestycyjnym i skorzystać na odbudowie tego kraju, która będzie finansowana w ramach międzynarodowych inicjatyw. Ale czy słuszne jest oczekiwanie na to, że ta wojna mogłaby zakończyć się jeszcze w tym roku? Konflikt pozycyjny, a na to wskazują ostatnie wydarzenia, może być rozpisany nawet na kilka lat. Dodatkowo Rosja wprawdzie jest coraz słabsza i izolowana, to jednak nie widać jeszcze wyraźnych ruchów odśrodkowych, które mogły prowadzić do zmiany władzy na Kremlu. Wręcz niektórym obecne status quo jest jak najbardziej na rękę – mowa o Chinach, które mają teraz tańszy dostęp do zasobów wielu surowców.
Co ciekawe złoty mógłby być w kolejnych tygodniach silniejszy, pomimo braku szybkiego rozwiązania sprawy funduszy unijnych dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Rynki nie zakładają, że unijne euro mogłyby popłynąć wcześniej, niż późną jesienią i to przy założeniu, że rządząca obecnie Zjednoczona Prawica straciłaby władzę na rzecz opozycji, która domaga się szybkiego przywrócenia zasad praworządności. Większe znaczenie może mieć to, co w najbliższych miesiącach zrobi ze stopami procentowymi Rada Polityki Pieniężnej. Nie brak głosów, że obniżka stóp procentowych w tym roku byłaby przedwczesnym ruchem.
O ile w marcu złoty zachowywał się nieźle, o tyle nie można tego powiedzieć o warszawskiej giełdzie, której główny indeks WIG20 spadł o blisko 10 proc. Głównie to zasługa banków, które zostały przecenione, podobnie jak cały sektor na świecie, ale i tez spółek, które osiągnęły nadzwyczajne zyski dzięki wojnie na Ukrainie (powrócił temat tzw. windfall tax). Odbicie nie jest jednak wykluczone, o ile pozwolą na to globalne rynki.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A. Tekst wyraża jego prywatne opinie.