KOMENTARZ MIESIĄCA Październik zostanie zapamiętany na globalnych rynkach kiepsko – indeksy na najważniejszych giełdach na świecie poszły w dół, a dolar pozostał silny. Jednym z powodów tego stanu rzeczy były wydarzenia z 7 października, czyli atak terrorystyczny Hamasu na Izrael, który zdaniem wielu obserwatorów może zainicjować długotrwały konflikt militarny na Bliskim Wschodzie.
Izrael zareagował szybko i zdecydowanie, chociaż do operacji lądowej w Strefie Gazy jeszcze nie doszło (komentarz został sporządzony 26 października), głównie ze względu na naciski społeczności międzynarodowej, w tym USA. Mówi się, ze Bliski Wschód to polityczna puszka Pandory - nie wiadomo, co się stanie, jeżeli zostanie otwarta. Operacja w Strefie Gazy to nie tylko konflikt izraelsko-palestyński, a próba sił dla kluczowych potęg politycznych w regionie, zwłaszcza Iranu, ale i też pretekst do rozgrywki największych, czyli Rosji, Chin i USA. Niemniej z punktu widzenia czysto gospodarczego konflikt palestyński nie ma tak dużego wpływu, jaki miała na wojna na Ukrainie w pierwszych tygodniach, kiedy to na rynkach surowców doszło do tzw. szoku podażowego. Dobrze to widać po notowaniach kluczowego surowca, jakim dla Bliskiego Wschodu jest ropa naftowa – jej ceny w październiku spadły. Czy dlatego, że USA mogą mieć nieformalne porozumienie z Arabią Saudyjską, która jest głównym graczem w OPEC? Czy też może powód jest inny – rynki szykują się na globalne spowolnienie gospodarcze w latach 2024-25, chociaż tego jeszcze formalnie (w danych) nie widać? Ta teza dobrze pasuje do rynków akcji, które zwyczajowo wyprzedzają gospodarcze cykle. Wprawdzie główne banki centralne (w tym FED) zakończyły cykl podwyżek stóp procentowych, to jednak rentowności obligacji dalej pną się w górę, co może zniechęcać do angażowania się w akcje (bo, jeżeli stopa zwrotu z tzw. bezpiecznych inwestycji jest wysoka?).
Na tle tego, co działo się na rynkach światowych, sytuacja na polskich aktywach mocno kontrastowała. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, które odbyły się 15 października ich wyceny poszły w górę. Rynki, tak jakby próbowały odgadnąć, że sondaże mogą być mylne i powyborczego pata w parlamencie nie będzie. I miały tu dużo racji. Wprawdzie PIS zdobył najwięcej głosów, ale to dobry wynik Trzeciej Drogi i rozczarowanie Konfederacją sprawiło, że realne szanse na sformowanie rządu uzyskał sojusz partii opozycyjnych – Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Jeszcze w powyborczy poniedziałek zloty zaliczył spektakularny wzrost, podobnie jak kluczowe indeksy warszawskiej giełdy. Rozchwytywane były zwłaszcza spółki Skarbu Państwa, co mogłoby sugerować, że rynki latami wyceniały je poniżej potencjału właśnie ze względu na czynnik polityczny, który ich zdaniem mógł ciążyć na perspektywach wyników finansowych. Po kilku dniach złoty zaliczył niewielką korektę, giełda się cofnęła, ale nadal mamy poziomy wyższe, niż przed wyborami. Na uwagę zasługuje siła sektora bankowego, co mogłoby sugerować, że inwestorzy zaczynają zakładać, że po tym jak we wrześniu i październiku stopy procentowe zostały obniżone łącznie o 100 punktów baz., w kolejnych miesiącach RPP wstrzyma się od dalszego luzowania. Ta teza mogłaby też wspierać złotego, chociaż czy rzeczywiście się obroni? Polska nie jest samotną wyspą, a sytuacja globalna może nadal się pogarszać, co może boleśnie przerwać nasz powyborczy miesiąc miodowy.
Zastanówmy się. Procedura formowania się nowego rządu może potrwać nawet parę tygodni, niezależnie od tego, że opozycja może wcześniej mieć gotowy skład przyszłego gabinetu. Środki z Krajowego Funduszu Odbudowy, o których dyskutuje się ostatnio znów dość głośno, raczej nie popłyną do nas wcześniej niż na początku przyszłego roku. Procedury są procedurami, niezależnie od chęci polityków po obu stronach. Jednocześnie warto mieć na uwadze, że są to kwoty rozłożone na lata, a zatem w krótkim okresie mogą mieć ograniczony wpływ na notowania złotego.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska. Tekst zawiera wyłącznie jego prywatne opinie i nie powinien być inaczej interpretowany.