Druga połowa roku inna od pierwszej?
Druga połowa roku inna od pierwszej?
KOMENTARZ MIESIĄCA Kończy się pierwsza połowa 2023 r., która przyniosła nieco zaskakujące w sensie skali ruchu odreagowanie słabości polskiej waluty obserwowanej w 2022 r. po ataku Rosji na Ukrainę. Tematyka wojenna znikła z głównego wątku, chociaż sam konflikt się nie zakończył, ale przybrał bardziej lokalny charakter. W efekcie jego przełożenie na światową gospodarkę istotnie zmalało.
Notowania surowców energetycznych spadły nawet o kilkadziesiąt procent od szczytów z 2022 r., czyli sytuacja teoretycznie powróciła do normy. Problemem pozostała tylko podwyższona inflacja, która nadal nie pozwala spokojnie spać decydentom w bankach centralnych. Kluczowe dla złotego ECB i FED, kontynuowały politykę podwyżek stóp, chociaż Rezerwa Federalna zakończyła już cykl regularnego zacieśniania na każdym posiedzeniu (ostatnia podwyżka miała miejsce w maju). W czerwcu mieliśmy pauzę, ale towarzyszył jej zaskakująco „jastrzębi” przekaz. Zdaniem FED stopy procentowe nie osiągnęły jeszcze restrykcyjnego poziomu i dalsze ruchy mogą okazać się konieczne. Z przedstawionej ankiety wynika, że członkowie tego gremium widzą jeszcze dwa ruchy po 25 punktów baz. – mediana została podniesiona do 5,60 proc. z 5,10 proc. Problem jednak w tym, że rynki w to nie wierzą. O ile szanse na podwyżkę w końcu lipca to blisko 75 proc., o tyle prawdopodobieństwo kolejnego ruchu nadal jest minimalne. To może stwarzać pole do dostosowania się dolara (jego wyraźniejszego odbicia) w lipcu, jeżeli okazałoby się, że FED może mieć jednak rację. Z kolei Europejski Bank Centralny podnosi stopy regularnie i jak na razie nie widzi potrzeby pauzy w cyklu. Stopa depozytowa wzrosła już do 3,50 proc. i po czerwcowym posiedzeniu rynek przesunął swoje oczekiwania do 4,00 proc. Tym samym lipcowa podwyżka być może nie będzie ostatnią. Ale o ile amerykańska gospodarka wydaje się być względnie silna (zaskakująco odporna na „docisk” ze strony FED), o tyle sytuacja w strefie euro wygląda już gorzej. Niemcy, będące największą gospodarką w Europie, najprawdopodobniej zaliczą w tym roku recesję – instytut Ifo widzi spadek PKB o 0,4 proc. To, że sytuacja nie jest najlepsza, zauważył w czerwcu sam ECB, ale determinacja do zbicia inflacji jest ważniejsza. Do tego europejscy decydenci chcą za wszelką cenę uniknąć pojawienia się tzw. spirali płacowej, która jak zauważyła prezes Lagarde, byłaby później trudna do opanowania. Rynkowe oczekiwania wobec polityk ECB/FED są kluczowe dla notowań EURUSD, który to kształtuje układ sił na naszym złotym, zwłaszcza na parze USDPLN.
W końcu czerwca notowania EURPLN zeszły na tegoroczne minima poniżej 4,43 zł, a USDPLN zszedł poniżej 4,02 zł, czyli zbliżył się do bariery 4,00 zł. Jeżeli przyjmiemy założenie, że dolar na szerokim rynku mógłby odbić w lipcu, to kluczowy opór na EURUSD przy 1,1032, nie powinien zostać znacząco naruszony. To może sprawić, że USDPLN nie zejdzie poniżej 4 złotych, a prędzej zaliczy dynamiczne odbicie powyżej 4,10 zł. Kontekst złotego to też temat polityki monetarnej banków centralnych w naszym regionie. Teoretycznie Bank Czech może być pierwszym w temacie obniżki stóp procentowych, a Bank Węgier może już za chwilę zacząć zmniejszać różnicę pomiędzy stopą jednodniowych depozytów, a główną stopą procentową, która wynosi aż 500 punktów baz. Tyle, że żaden z nich o tym nadmiernie nie wspomina. Zbyt wczesna dyskusja na ten temat mogłaby doprowadzić do niepotrzebnego osłabienia lokalnych walut, które przecież ma efekt anty-inflacyjny. Głośno na ten temat zrobi się, zatem dopiero wtedy, kiedy rynki będą widzieć realny koniec cyklu podwyżek stóp procentowych w strefie euro. Warto o tym pamiętać, bo będzie to dodatkowy impuls do ruchu. Nasza RPP chętnie dołączyłaby do chóru „gołębi”, gdyż dane GUS zaczynają wskazywać na hamowanie gospodarki i spadek inflacji w kolejnych miesiącach, ale na razie z analogicznych powodów nie mówi zbyt wiele. Wręcz pojawiają się plotki, że za ostatnim umocnieniem złotego mogły stać działania resortu finansów, który wymieniał waluty na rynku. To mogłoby sugerować, że decydentom bardziej zależy teraz na korzystnych tendencjach na rynku walut, niż wcześniej.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim BOŚ.