Rynek liczy na to, że RPP się zreflektuje
Rynek liczy na to, że RPP się zreflektuje
KOMENTARZ MIESIĄCA Lipiec nie był dobry dla złotego, silny dolar na światowych rynkach oraz coraz trudniejsza do uzasadnienia „gołębia” postawa decydentów z Rady Polityki Pieniężnej, zrobiły swoje.
Notowania EURPLN przetestowały poziom 4,60, a USDPLN wyskoczyły ponad barierę 3,90. Przełom przyniosła dopiero końcówka miesiąca. Na globalnym rynku doszło do korekty notowań dolara po tym jak FED rozczarował tych, którzy liczyli na to, że posiedzenie, jakie miało miejsce 28 lipca, przyniesie więcej sygnałów zapowiadających jesienny tapering (ograniczenie skupu aktywów). Z kolei w kraju inflacja CPI w lipcu sięgnęła psychologicznej bariery 5,0 proc., co szeroko komentowali już nie tylko ekonomiści, ale i też politycy. Nie jest żadną tajemnicą, że inflacja jest ukrytym podatkiem, który prowadzi do zubożenia społeczeństwa i tym samym może być narzędziem wykorzystywanym w rywalizacji politycznej, a ta w nadchodzących miesiącach nie jest wykluczona. Koalicja Zjednoczonej Prawicy trzeszczy w szwach, a potencjalne trudności ze znalezieniem poparcia dla tzw. Nowego Ładu, mogą doprowadzić do przyspieszonych wyborów na wiosnę 2022 r.
Rada Polityki Pieniężnej w swoim założeniu jest ciałem apolitycznym, niemniej o jej składzie decydują politycy, a tak naprawdę większość polityczna będąca u władzy w momencie dokonywania wyboru. Tymczasem kadencja aż 7 z 10 członków RPP wygasa w I kwartale przyszłego roku, co rodzi może nasilać spekulacje, co wyraźniejszego zwrotu w polityce w 2022 r. Ale niespodzianka może pojawić się już tej jesieni, biorąc pod uwagę, że w listopadzie zaprezentowana zostanie nowa projekcja inflacyjna. Już ta opublikowana ostatnio została przez część ekonomistów uznana za kontrowersyjną, zwłaszcza w połączeniu z brakiem działań ze strony RPP. Zakłada ona, że wskaźnik CPI po tegorocznym wyskoku może obniżyć się nieznacznie poniżej górnego ograniczenia celu inflacyjnego, czyli 3,50 proc. Najnowsze wyliczenia mogą jednak pokazać, że nawet to nie będzie możliwe. A to może zostać zinterpretowane jako sygnał, że decydenci są spóźnieni i będą zmuszeni podjąć bardziej zdecydowane działania.
Taki obrót spraw może paradoksalnie sprzyjać notowaniom złotego. Na rynku międzybankowym stawki kontraktów FRA 6x12 (zakładających kształtowanie się stóp procentowych w okresie 6-12 miesięcy od teraz) skoczyły w ostatnich dwóch tygodni z okolic 0,40 proc. do ponad 0,70 proc., co pokazuje, że rynek liczy na wyraźniejsze zacieśnienie polityki. Choć warto wspomnieć, że podobne ruchy miały miejsce w maju i czerwcu, po tym jak rynek był zaskakiwany odczytami CPI, ale później oczekiwania były gaszone za sprawą „gołębiej” retoryki RPP. Teraz może być nieco inaczej, co widać chociażby po wypowiedziach niektórych przedstawicieli tego gremium, którzy zaczynają wspominać o warunkach brzegowych, które mogłyby zaistnieć dla podwyżki stóp procentowych. W efekcie może powrócić kuluarowa dyskusja o prewencyjnej podwyżce o 15 p.b. już na jednym z najbliższych posiedzeń RPP.
W pierwszych dniach sierpnia polska waluta zyskała kilka groszy w relacjach z euro i dolarem. Siłą nie dorównała jednak forintowi, czy koronie czeskiej, ale tam sytuacja jest inna – Bank Czech właśnie po raz kolejny podniósł stopy procentowe, a Węgrzy szykują się na trzecią podwyżkę po dwóch zdecydowanych posunięciach z ostatnich tygodni. Niemniej wspomniane dywagacje nt. posunięć RPP mogą dać złotemu pewną niezależność od wahań dolara na globalnych rynkach.
Lipiec był też gorszym czasem dla indeksów koniunktury warszawskiej giełdy, choć korekta była płytka i to może zapowiadać, że sierpień będzie lepszym okresem. Zagrożeniem dla podtrzymania pozytywnego trendu mogą okazać się ewentualne zapowiedzi szybszej normalizacji polityki pieniężnej w USA, ale i też w Polsce.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w DM BOŚ
Tekst zawiera jego prywatne opinie